*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 19 lutego 2018

Blisko, coraz bliżej.

Chyba będziemy wkrótce rodzić. To znaczy ja, ale Franek chwilami tak to przeżywa, że zaczynam mieć wątpliwości :P
Dzisiaj w nocy coś się zaczęło dziać, obudziłam się o 3:30 i już wiedziałam, że coś się zmieniło. Celowo nic nie mówiłam Frankowi, bo wiedziałam, że za godzinę wstaje do pracy, a że miał pracować tylko do 10:00, stwierdziłam, że jeszcze zdąży wrócić. Ale jak się obudził, to się połapał i oczywiście zadzwonił, że bierze urlop na żądanie, tak na wszelki wypadek.
Pojechaliśmy do szpitala, bo miałam umówione kontrolne KTG, a potem wizytę u lekarza. Pani doktor mnie wysłuchała, zbadała i stwierdziła, że poród już się zaczyna. Powiedziała, mogę urodzić w ciągu dwóch dni i że nie zdziwi się, jeśli jeszcze dzisiaj wrócę na izbę przyjęć. Ale asekuracyjnie dodała, że z naturą to różnie bywa i może się tak zdarzyć, że jednak nie urodzę, to wtedy w poniedziałek już na pewno będzie wywołanie.
Wolałabym więc, żeby samo się rozkręciło, bo nie wyobrażam sobie przez cały tydzień chodzić z bólami :P Od rana mam skurcze, już coraz bardziej bolesne, ale zdecydowanie do przeżycia, więc nie do końca wiem, kiedy właściwie do tego szpitala jechać. Przede wszystkim dlatego, że pamiętam jak leżałam podpięta na porodówce pod kroplówkę i KTG i czekałam kilka godzin aż coś się rozkręci, stresując się, że zajmuję komuś miejsce na sali porodowej :P A teraz siedzę sobie spokojnie w domku, relaksuję się i obliczam czas między skurczami. Komfort bez porównania, mimo, że przecież wiecie, jak dobrze mi było w szpitalu na Żelaznej i tamtejszej porodówce :)
Jedyne co mi doskwiera to fakt, że się nie wyspałam i czuję się zmęczona, a mimo wszystko jestem podekscytowana na tyle, że nie umiem się wyciszyć i zasnąć... 

No nic, nie pozostaje nam nic innego jak czekać :)

31 komentarzy:

  1. O kurcze, no to faktycznie już... :O
    Jeszcze raz trzymam kciuki i powodzenia Wam! :***
    Buziaki, szczęśliwego, szybkiego i lekkiego rozwiązania kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha sama nie wiem czy to już bo za pierwszym razem przez to ze była indukcja to wyglądało inaczej :P
      Dziękuje ;)

      Usuń
  2. Niech się Wam wszystko dobrze dzieje :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia, trzymam kciuki, żeby łatwo poszło!

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaaaa!!! Trzymam kciuki i czekam na wieści 😁😁😁😁😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam mocno kciuki za Was :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymajcie się i czekamy na wieści! Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wcześniej to milczała jak zaklęta, jak teraz już prawie rodzi, to pisze na blogu. Z Taboj nie rozbierosz!

    Wrócę do mieszkania tutaj, bo za chwilę napiszesz kolejnej sto notek, a ja nadal będę tam odpisywać.
    Co to za dzielnica? Może będziemy sąsiadkami:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie to bywa ze mną ;) Jeszcze nie wiem, jaki będzie trend :P

      My zdecydowaliśmy zostać w Podwarszawie, bo nam się tu spodobało a do Warszawy mamy tak blisko, że ludzie np. z Bielan dojeżdżają do centrum dłużej niż my. A Ty w jakich rejonach?

      Usuń
    2. No właśnie, znam ten trend zmieniających się trendów. Nie jest to fajne. Na mnie też oddziałują;)

      Czym jest podwarszawa? Myśmy oglądali domki w podwarszawskich rejonach, ale jednak zwyciężyła blisko do centrum. I tak codziennie jesteśmy w domu po 19, jakbyśmy jeszcze mieli dłużej niż 15 minut tracić na dojazdy do pracy, to byśmy umarli.

      Usuń
    3. Czasem mam wrażenie ze to niezależne ode mnie:)

      Nie pisałam tutaj zdaje się nigdy gdzie dokładnie jest nasza Podwarszawa wiec wolałabym tego nie robić.
      Rozumiem, chociaż my mamy tak dobry dojazd np komunikacja ze w 30 min możemy być pod pałacem kultury wiec mnie to wystarcza. Zwłaszcza ze dla mnie dojeżdżanie wiąże się z duża ilością przeczytanych książek wiec nie mam nic przeciwko ;)

      Usuń
  8. Margolciu trzymam kciuki i powodzenia! szczęśliwego pomyślnego rozwiązania buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie też się zaczęło o 3:30 i trwało kolejne 21 godzin :D

    Powodzenia! A może już jesteście razem? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro fb mówi, że jesteście już razem, to fb mylić się nie może :) pozostaje pogratulować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje :) wszystkiego dobrego dla Ciebie i Maleństwa :) :*

    OdpowiedzUsuń