*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Pięć.

 Dzisiaj Wiking kolejny raz zrobił bardzo wczesną pobudkę. Ja byłam jeszcze śpiąca, więc drzemałam sobie, podczas gdy on bawił się obok mnie na łóżku. Przewracał się na brzuszek, podciągał do siebie rączki i nóżki i stękał przy tym niemiłosiernie. Od czasu do czasu czułam jakiegoś kopniaka w brzuch, co parę minut otwierałam też oczy, żeby skontrolować sytuację. A jest co kontrolować - najpierw ze zdziwieniem stwierdziłam, że głowa Wikusia jest tam, gdzie jeszcze przed chwilą były jego nogi, a chwilę później już się zbliżał do krawędzi łóżka (a jest naprawdę duże), żeby sobie pozaglądać co tam na dole się dzieje. Taki mały pełzak :)

Również dzisiaj nakarmiłam małego, ale było mu mało. Miałam w lodówce trochę swojego mleka odciągniętego, więc zaczęłam je podgrzewać, a w tym czasie Wiking leżał obok na krzesełku do karmienia. W pewnym momencie podniosłam butelkę z mlekiem do góry, żeby sprawdzić ile go tam jest, a wtedy Wiking wyciągnął w jej kierunku rączki i zaczął krzyczeć, ewidentnie mnie popędzając :))

***

Wczoraj Wiking skończył pięć miesięcy. Ale piszę dopiero dzisiaj, bo byliśmy rano na szczepieniach i wiedziałam, że będzie ważony i mierzony, więc chciałam poczekać, żeby zaktualizować dane. A więc stan na dziś to 62 cm i 6,1 kg. Na szczęście trochę nam ostatnio przyspieszył z wagą, bo jeszcze trzy tygodnie temu ważył 5,6. Na buźce znowu się zmienił i już nie jest do mnie aż tak bardzo podobny. Znowu jest podobny zupełnie do nikogo, czyli do siebie ;)

Ostatnio sporo o Wikingu pisałam, więc wiecie już, że z dnia na dzień robi się fajniejszy i czym się zajmuje, dlatego nie będę się szczególnie rozpisywać :) Minione dwa miesiące są naprawdę niesamowite, jeśli chodzi o jego rozwój. Coraz więcej umie i mam wrażenie, że coraz więcej rozumie - o czym mogą świadczyć opisane przeze mnie na początku dwie scenki z dnia dzisiejszego. Wiking bez problemu chwyta zabawki, które mu podajemy (i oczywiście zazwyczaj od razu pakuje je do buzi), a także te, które wiszą nad jego łóżeczkiem, czy nad nim, gdy leży na macie. Potrafi również podnosić te, które leżą na podłodze obok i przed nim. Mało tego - potrafi się do nich w jakiś sposób zbliżyć. Choć nie bardzo wiem jak :P Śmieję się, że on jest jak słońce - też widzę, że się przesunęło, ale jak się przesuwa to nie widzę :) Przypuszczam, że Wiking sobie pełza. Jest bardzo ruchliwy. Pani w poradni laktacyjnej określiła go ostatnio mianem wiercipięty i powiedziała, że dlatego ciągle mu mało jedzenia, bo się strasznie dużo rusza i szybko spala. Rzeczywiście, rzadko kiedy leży spokojnie. Zazwyczaj, gdy tylko go położę, od razu przekręca się na brzuszek i bardzo protestuje, gdy mu to uniemożliwiam (bo na przykład chcę mu zmienić pieluchę). Leżenie na brzuszku to w ogóle jego ulubiona pozycja. Lubi się też przewracać z niego na plecy i odwrotnie, i tak turlając się potrafi przemieścić się z jednego miejsca na drugie. Poza tym, kiedy leży na brzuszku, często podpiera się na łokciach a potem zgina nóżki i przez chwilę utrzymuje się w takiej pozycji klęku podpartego. Niektórzy twierdzą, że wygląda, jakby się szykował do siadania, mnie to raczej wygląda na pozycję startową do raczkowania. Ale zobaczymy.

Czekamy też na pierwsze ząbki, a przede wszystkim zastanawiamy się, jak to ząbkowanie będzie u Wikinga przebiegało. Ślini się już od dawna i przynajmniej od półtora miesiąca pakuje do buzi wszystkie paluszki. Ale zębów ani śladu.Od kilku dni (dokładnie od tego dnia, kiedy przespał prawie całą noc) gorzej sypia - jest niespokojny, wierci się, jęczy. Robi bardzo wczesne pobudki. Dzisiaj lekarka stwierdziła, że to właśnie przez ząbkowanie. Cóż, i w tym wypadku - zobaczymy.

Pięć miesięcy... Czekałam na tę piątkę, tak jak na trójkę i tak, jak czekam na pół roczku. Ale chyba teraz to czekanie jest trochę łatwiejsze, kiedy tak dużo się dzieje i z dnia na dzień obserwujemy jakieś postępy. Poza tym ten czas, który spędzamy z Wikingiem jest teraz przyjemniejszy, bo nie polega tylko na uspokajaniu go i noszeniu, ale na obserwowaniu, jak się bawi, zagadywaniu go, łaskotaniu, czy rozśmieszaniu.
Czas leci. Na razie cały czas mnie to jeszcze cieszy i nie myślę o tym, co będzie za kilka miesięcy. Takie myślenie i tak do niczego mnie teraz nie zaprowadzi, więc chwilowo robię coś niezgodnego z moją naturą i nie martwię się na zapas :)

Chyba kolejny kibic w domu będzie. Przechlapane - dwoje na jednego, zawsze będę przegłosowana! :)





Aktualizacja:
Notkę napisałam koło południa, ale nie dokończyłam. A tymczasem Wikusiowi doszła nowa umiejętność - dzisiaj po raz pierwszy usłyszeliśmy, że wydaje z siebie jakieś inne dźwięki, brzmiące trochę jak "ebbbww" - tak mu się spodobało to, że można mieć zamkniętą buzię a powietrze wypuszczać nosem, że przez pół dnia tak sobie gadał. I popluł się przy tym, ale to chyba też mu się podobało ;)

Szczepienie chyba trochę nam rozregulowało małego, marudny był i śpiący, a nie mógł zasnąć, więc znowu marudny itp, itd. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.