*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 16 października 2014

Zajęta

Haha, kto by pomyślał, że siedząc w domu będę taka zabiegana ;)) Wystarczyło, że sobie wdrożyłam plan dnia, żeby już skończyć z przesiadywaniem przed monitorem komputera - bo mam tyyyle innych rzeczy do zrobienia w domu :) Nie chodzi oczywiście o żadne tam pucowanie łazienki, czy odkurzanie, bo to Franka działka, ale miałam parę zaległych spraw porządkowych, za które nie miałam się kiedy zabrać. Zaczęłam od robienia porządków w szafach i szufladach z ubraniami - nie, jeszcze nie robię miejsca dla Tasiemca, na razie sprawdzam, czy to w ogóle będzie wykonalne :) Na pewno nie kosztem mamusi, jeśli już to tatusia z którejś szuflady eksmitujemy. On pewnie i tak tego nie zauważy, bo nigdy nie pamięta, gdzie włożył które spodnie i otwiera po omacku wszystko. Nigdy mu tego nie przekładam (chyba, że za długo jakieś ubrania leżą w łazience na pralce albo w pokoju na fotelu, to chowam) a i tak jest na mnie - więc co za różnica, jeśli faktycznie zrobię mały remanent? :D Przynajmniej oberwę zasłużenie ;)
Poza tym muszę znaleźć miejsce na te wszystkie rzeczy, które przyniosłam z pracy i stoją w pięciu kartonach (głównie środki czystości i artykuły biurowe, które nam zostały), więc systematycznie się tym zajmuję.
Codziennie też nadrabiam zaległości w lekturze gazetek obcojęzycznych i szydełkowaniu, ćwiczę i tak mi mija "dzień roboczy"
W dodatku tak się składa, że prawie codziennie muszę wyjść, żeby coś załatwić (i bardzo dobrze - na razie nie ma ryzyka, że zdziadzieję), więc pochłania to zwykle sporo mojego czasu. I dzisiaj na przykład niedługo wychodzimy na trzecie zajęcia w szkole rodzenia. Dlatego też teraz zmykam, choć parę rzeczy mam do opowiedzenia na przykład:
- jak to było w tej poradni - chociaż tak naprawdę niczego nowego się nie dowiedziałam
- sytuację z autobusu - znowu z jakąś nawiedzoną staruszką! - wiem, że już o tym było, ale po prostu to mnie tak wkurzyło, że aż się poryczałam!
- o facetach i szkole rodzenia ;)