Któregoś wieczoru kładziemy się spać. Chwilkę jeszcze rozmawiamy, po czym gaszę lampkę i mówimy sobie dobranoc. Franek akurat kładzie się na lewym boku, a więc tyłem do mnie, ja leżę na plecach, nie ruszam się, nic nie mówię... Po mniej więcej pięciu minutach Franek się pyta:
F: Dlaczego nie śpisz?
M: (zdumiona) Skąd wiesz, że nie śpię?? Przecież mnie nie widzisz.
F: Bo wiem. Na pewno leżysz, patrzysz w sufit i rozmyślasz.
Trafił w dziesiątkę, ale ja byłam absolutnie zaskoczona. Skąd on to wiedział? Skąd wiedział, że faktycznie tysiące myśli tłucze mi się w głowie, skąd wiedział, że mam szeroko otwarte oczy, skąd wiedział, że jeszcze nie zasnęłam*, mimo, że nawet palcem nie ruszyłam, nie odetchnęłam głośniej? Nic. I właściwie do głowy przychodzi mi tylko jedna odpowiedź - po prostu tak dobrze mnie zna.
*bo ze mną to jest tak, ze ja przykładam głowę do poduszki, zamykam oczy i już mnie nie ma, zasypiam błyskawicznie, jeśli minęło 5 minut, a ja jeszcze jestem przytomna, to znaczy, że nie mogę zasnąć, po 10 minutach mogę być pewna, że to będzie bardzo ciężka noc :)
Ps. Nie, nie chodziło o oddech :) To była pierwsza rzecz o którą spytałam Franka i powiedział, że nie nasłuchiwał, nawet zdziwił się, bo powiedział, że nie zauważył, żebym miała inny oddech w momencie zasypiania. Ale ja naprawdę zasypiam bardzo szybko - oboje zresztą mamy taką tendencję, więc nawet się sobie za bardzo nie przysłuchujemy.
A kiedy człowiek jest dopiero na granicy jawy i snu, to oddech jeszcze się za bardzo nie zmienia - co niestety skutkuje tym, że czasami się wzajemnie rozbudzamy mówiąc coś do drugiej osoby, bo myślimy, że jeszcze nie zasnęła.
W każdym razie dla mnie najdziwniejsze było nawet nie tyle to, że wiedział, że nie śpię, a że rozmyślam i leżę gapiąc się w sufit :)
Ps. Nie, nie chodziło o oddech :) To była pierwsza rzecz o którą spytałam Franka i powiedział, że nie nasłuchiwał, nawet zdziwił się, bo powiedział, że nie zauważył, żebym miała inny oddech w momencie zasypiania. Ale ja naprawdę zasypiam bardzo szybko - oboje zresztą mamy taką tendencję, więc nawet się sobie za bardzo nie przysłuchujemy.
A kiedy człowiek jest dopiero na granicy jawy i snu, to oddech jeszcze się za bardzo nie zmienia - co niestety skutkuje tym, że czasami się wzajemnie rozbudzamy mówiąc coś do drugiej osoby, bo myślimy, że jeszcze nie zasnęła.
W każdym razie dla mnie najdziwniejsze było nawet nie tyle to, że wiedział, że nie śpię, a że rozmyślam i leżę gapiąc się w sufit :)