*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 11 lutego 2014

Krótko o nadziei

Co może być gorsze od niespełnionej nadziei? Niespełniona nadzieja, której istnienia człowiek nie był świadomy... Wtedy oprócz rozczarowania dochodzi jeszcze poczucie zaskoczenia - bo to rozczarowanie przychodzi znienacka. Skoro się nie wiedziało, że się na coś liczy, to nie można było spodziewać się zawodu i taki niespodziewany zawód zadaje silniejszy cios. 
Ech, tak czy inaczej, zdecydowanie nadzieja, która nagle zostaje brutalnie rozwiana boli bardzo. 
Ale człowiek to taki dziwny stwór, że nawet kiedy w obawie przed kolejnym rozczarowaniem buduje wokół siebie mur nieprzepuszczający nadziei, pozostawia w nim (pod)świadomie szczeliny, przez które jednak promyk kolejnej nadziei będzie mógł się przedrzeć.

Ps. Dziwny dzień mam dzisiaj. A w zasadzie już od wczoraj to trwa. Pozwólcie więc, że na komentarze pod poprzednią notką odpowiem jutro.