*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 15 grudnia 2013

Ostatnia prosta

Mają rację te z Was, którym się wydaje, że i ten tydzień ktoś mi ukradł :) Tak właśnie było! I sądzę, że sprawca tych kradzieży już czai się na ten następny, który rozpoczyna się jutro.
Ale już niedługo. Byle do środy. W najgorszym wypadku do piątku. Przed nami w pracy ostatnia prosta. Poniedziałek i wtorek pewnie będą nadal tak samo pracowite, ale w środę już musimy się sprężyć, bo zamykamy wcześniej, jedziemy do Warszawy i mamy Wigilię w biurze. Potem jeszcze czwartek, w piątek jakieś niedobitki i wolne! Prawie dwa tygodnie! To znaczy nie tak całkiem wolne, bo nie brałam urlopu, tylko umówiłam się, że będę pracować zdalnie. Ale w tym okresie już pewnie nie będzie się dużo działo.
Więc robię swoje w tym tygodniu i czekam na większy luz! Muszę trochę odsapnąć. Fajnie jak coś się dzieje, jak człowiek naprawdę czuje, że pracuje, ale teraz musi przyjść czas na regenerację bo pewnie od lutego, gdy zaczniemy nową kampanię znowu będzie gorąco.

Dzisiaj zrobiłam ostatnie świąteczne zakupy. W tym roku wyjątkowo późno. W poprzednich latach zazwyczaj w ostatni weekend listopada już mieliśmy wszystkie prezenty - w najgorszym wypadku na początku grudnia. Ale teraz trochę się późno obudziliśmy, bo weekendy mieliśmy zajęte. A inna sprawa, że przemieszczanie się po tej Warszawie jest naprawdę czasochłonne. No i jeszcze nie do końca się orientujemy, które sklepy są w jakich galeriach, ale z tym jest już lepiej. Najgorsze, że wszystkie te miejsca wyglądają tak samo :) Arkadia, Blue City, Reduta... No, Złote Tarasy trochę się wyróżniają, ale generalnie człowiek w pewnym momencie już nie wie, czy jest w warszawskiej Galerii Mokotów, czy może poznańskiej Malcie :P Niemniej jednak myślę, że te centra handlowe to jest całkiem niezły wynalazek. Ok, gorąco w nich i tłoczno, ale przynajmniej większość sklepów jest w jednym miejscu. Nie wyobrażam sobie, gdybym miała jeździć po Warszawie w poszukiwaniu sklepów, w których dostałabym to, co mnie interesuje - zwłaszcza, że byłabym ograniczona czasowo.

Weekend z Dorotą tydzień temu był naturalnie udany! Obaliłyśmy dwa Grzańce Galicyjskie, potem jeszcze dwie butelki Chardonnay. Rzecz jasna dopiero rano dotarło do nas, ile to było. Biedna Dorota następnego dnia nie najlepiej się czuła - chyba podwójnie, bo ja się czułam tak, jakbym poprzedniego wieczoru wypiła co najwyżej trzy szklanki kompotu. Kompletnie nic - żadnego bólu głowy, żadnego przymulenia... Wszystko poszło na Dorotkę. Ale dzielnie snuła się z nami (z własnej, nieprzymuszonej woli) po sklepie, popołudniu została wynagrodzona miejscówką na naszej kanapie. I zaczęła się bardzo przyjemna część niedzieli, czyli błogie lenistwo. 
Jak miło było się obudzić w poniedziałek i mieć z kim porozmawiać przy herbatce. A potem przy suszeniu włosów i robieniu makijażu w łazience. Oj, dawne czasy, dobre czasy... Aż Franka obudziłyśmy :) Ale potem musiałam iść do pracy a Dorota na spotkania, które miała umówione przy okazji wizyty u nas. Wieczorem wróciła do Poznania. 
Stwierdziłam, że teraz syndrom przedszkolaka jest zawsze zdecydowanie silniejszy po wyjeździe Doroty niż kiedy na przykład wracam z Miasteczka :( Dorota ma to samo :(