*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 27 lipca 2012

Notatka

Wróciłam dziś do domu - pustego, bo Franek jeszcze do niedzieli ma popołudniówki. A w przedpokoju na szafce leży jakaś zwinięta karteczka. To nic nadzwyczajnego, że się u mnie w domu czy pracy walają takie karteczki, bo często notuję sobie na szybko różne rzeczy na nich. A to listę zakupów, a to tytuł książki, innym razem tytuł piosenki, jakiś numer telefonu, czy inne cyferki. Często znalezienie takiej karteczki bardzo mnie cieszy, gdyż odzyskuję dostęp do jakiejś zapomnianej lub zgubionej informacji...
Leży więc sobie ta karteczka, rozwijam ją a tam... Frankową ręką rozpisany plan dotyczący prezentów dla mnie! Bardzo mnie to poruszyło i rozczuliło jednocześnie! Jak bardzo musiało to być dla Franka ważne, że postanowił sobie wszystko zanotować i rozpisać? Uwielbiam planować i przywiązuję do tej czynności dużą wagę, więc tym bardziej jest to dla mnie znaczące, że Franuś miał tak wszystko przemyślane. Chociaż z rozpiski wynika, ze spontaniczności też nie zabrakło :))

Kiedy Franek zadzwonił, powitałam go słowami: "a gdzie moje perfumy?" :P Bo miałam również je dostać na którąś z okazji według tego, co było napisane. Na co ten odpowiedział: "Osz ty małpo!" :P I podejrzewał, że myszkowałam mu gdzieś po kieszeniach :) A mnie nawet do głowy by nie przyszło, żeby szukać takiej karteczki, więc odkrycie było jak najbardziej przypadkowe i zawinione przez Franka, który najpewniej wywalił zawartość kieszeni i potem zapomniał zniszczyć wszystkie dowody rzeczowe :))

Wiem, to się Wam może wydawać głupie, że się tak bezsensownie podniecam kawałkiem papieru... Ale dla mnie ma on dużą wartość - chyba nawet sama nie potrafię wytłumaczyć tak do końca, dlaczego. Ale jest to dla mnie dowód, że Franek chciał, żeby nasze świętowanie było idealne. I cóż... dla mnie było :)

Ps. A perfum nie dostałam, bo parę dni wcześniej sama sobie je kupiłam :) To tylko kolejny dowód na to, że musiał to planować naprawdę ze sporym wyprzedzeniem :)