*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 14 lutego 2012

A ja się przyznaję, że oglądam seriale :)

Już dawno ten temat chodził mi po głowie, więc zabawa, do której zostałam nominowana przez kilka z Was jest mi całkiem na rękę :) Z tym, że chciałam na ten temat napisać coś więcej, nie będę się ograniczać do wymienienia pięciu ulubionych tytułów :)
Wiem, że dla niektórych oglądanie seriali to zwyczajnie obciach :) Ja natomiast myślę, że wszystko jest dla ludzi i przyznaję się do tego, że seriale oglądam. Nie wszystkie i nie zawsze, ale w zasadzie mogłabym powiedzieć, że w jakiś sposób jest to jedna z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu. Przy czym nie polega to na tym, że siadam przed ekranem i oglądam wszystko, jak leci, a po prostu seriale umilają mi czas przy sprzątaniu, gotowaniu, prasowaniu… Łączę w ten sposób przyjemne z pożytecznym. Poza tym, oglądam często seriale amerykańskie w oryginale, dzięki czemu cały czas ćwiczę umiejętność słuchania ze zrozumieniem w języku obcym.
Kiedyś zdecydowanie byłam serialową maniaczką – oglądałam prawie wszystkie polskie seriale do Klanu po W-11:) Potem poszłam na studia i razem ze współlokatorkami ograniczyłyśmy się do M jak miłość. Czekałyśmy jak na zbawienie na godzinę 20:00, bo oznaczała ona dla nas chwilę wytchnienia od nauki spędzoną wraz z rodziną Mostowiaków :) Gdy wyjechałam do Hiszpanii nie miałam dostępu do polskiej telewizji (to nie były jeszcze czasy, gdy wszystko było w internecie) więc abym nie straciła wątku, Franek przysyłał mi „Świat seriali” :) Ale z czasem mi przeszło i po powrocie nie oglądałam już właściwie nic, poza Gotowymi na wszystko. Potem wciągnęłam się w Na wspólnej.
Nie sądzę, żeby fakt, iż lubie oglądać seriale był dla mnie powodem do wstydu. Oczywiście, seriale są na różnym poziomie, niektóre są banalne i naiwne, inne zbyt ubarwione albo naciągane. Właściwie nie potrafiłabym odpowiedzieć na pytanie po co i dlaczego je oglądam :) Czasami zmuszają mnie do myślenia, innym razem wzruszają albo trochę przerażają. Dostarczają rozrywki. Pomagają się „odmóżdżyć”, zabić czas :) Tyle. Nie szkoda mi czasu na oglądanie seriali, bo nie odbywa się to kosztem niczego. Dzięki internetowi oglądam tylko wtedy, kiedy mam czas i ochotę – nie jestem uzależniona w żaden sposób – nie kończę spotkania z koleżanką, bo za pięć minut mój serial :) Bywa, że nie oglądam przez miesiąc niczego, żeby potem przez któryś weekend nadrabiać zaległości :)
Moje ulubione seriale to:
1. DESPERATE HOUSEWIVES (Gotowe na wszystko) – mój absolutny hit! Uwielbiam je i nawet Franek się wciągnął! :) Byłam załamana, kiedy Polsat przestał emitować kolejne serie, ale wtedy odkryłam możliwości, jakie daje internet :) Oglądam namiętnie już ósmy sezon i zakochana jestem w akcencie Mary Alice Young :)
2. NA WSPÓLNEJ – jedyny serial, który oglądam w telewizji w miarę na bieżąco :) Krótki i treściwy. Fajne jest to, że często oglądamy go z Frankiem i komentujemy. Jakoś tak nie znudził mi się, mimo, że leci już tyle lat, a ilość nieszczęść przypadająca na poszczególnych bohaterów jeszcze mnie nie powaliła.Naszą ulubioną rodziną są Zimińscy, a Marysia i Włodek Ziębowie to niemal małżeński wzór do naśladowania :P
I teraz zaczynają się schody. Bo o ile pierwsze dwa seriale mogę bez zastanowienia uznać jako te ulubione, to z resztą różnie bywa. Miewam na nie „fazy” :) Poza tym seriale pojawiają się i znikają z ramówki. Swego czasu zachwycałam się serialem „Teraz albo nigdy”, ale każda kolejna seria zaczynała mnie irytować – zbyt łatwo wszystko przychodziło bohaterom. Mieli po dwadzieścia parę lat, dom, dwa samochody i kupę wolnego czasu :) Namiętnie oglądałam „Falę zbrodni” – dość okrutny serial i czasami mnie dołował, zwłaszcza ostatnie serie. Lubiłam też „BrzydUlę” – ale oglądałam od połowy. „Szpilki na Giewoncie” oglądałam z miłości i sentymentu do Tatr :) Był jeszcze „Klub Szalonych Dziewic”, który prowokował mnie do przemyśleń i nawet chciałam notki pisać na temat obrazu współczesnej kobiety – być może kiedyś do tego pomyslu wrócę :)
Na chwilę obecną, oprócz dwóch seriali wymienionych powyżej oglądam dość regularnie:
3. 90210 – niby kontynuacja Beverly Hills 90210. Oglądam, bo mnie ciekawi, ale jednocześnie niesamowicie irytuje. Pokazuje zupełnie inne życie, innych ludzi, którym niczego nie mogłabym zazdrościć :) Przyjaźń, miłość, rodzina – niby wszystko jest tam wartością, ale na krótko. No i oczywiście obraz związku, typowy dla amerykańskich seriali – krótko mówiąc: każdy z każdym :)
4. NA DOBRE I NA ZŁE – wróciłam do tego serialu po latach, głównie dlatego, że w piątkowy wieczór, kiedy nie wychodziłam, nic ciekawszego nie leciało w telewizji :) „Personel” serialu w zasadzie całkowicie się zmienił, idea serialu chyba również – bo kiedyś każdy odcinek opowiadał inną historię, perypetie bohaterów były na drugim planie, później proporcje się odwróciły.
5. JULIA – świeżynka w serialowym świecie :) Nie oglądałam Majki ani Prosto w serce. Nie planowałam oglądać też Julii, ale rzuciłam okiem na pierwszy, potem drugi odcinek i polubiłam klimat i aktorów tego serialu. Jest taki kolorowy, pozytywny. Podoba mi się kreacja Żmudy-Trzebiatowskiej, za którą nie przepadam, bo zawsze była przesłodzona. Bardzo polubiłam Julię Rosnowską – a to już w ogóle ewenement, bo ciężko mi się przekonać do młodych, nieznanych aktorek :) I kocham Maćka!
Na koniec dodam jeszcze, że wychowałam się na Dynastii :) A później z siostrą oglądałyśmy na okrągło nagrane odcinki serialu True Blue (Zawód policjant) – znałyśmy całe odcinki na pamięć! :) A Ocean’s Girl (Dziewczyna z oceanu).. ach…. to już cała historia, w nikim nigdy się tak nie kochałam jak w Jasonie – do dziś mam jego numer telefonu w komórce (zmyślony rzecz jasna)! :D
Nie będę pokazywać palcem, kogo nominuję do zabawy :) Kto chce – zapraszam, niech wymieni swoje ulubione seriale :)