*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 11 grudnia 2009

Dzień dobrych wiadomości?

Ufff… Ciąg dalszy opowieści będzie na pewno, ale wybaczcie, najpierw muszę dać upust mojej radości! Po pierwsze Franek zdał egzamin, bez którego nie mógłby dalej robić kursów zawodowych! Odkręca całą tę sytuację, w której tak nabroił i nakłamał. Uczęszcza na kurs, niedługa ma mieć jakiś wyjazd szkoleniowy… To był egzamin na prawo jazdy kategorii D a wiadomo, że bez tego ani rusz! Nie było łatwo i nie było to pierwsze podejście, na szczęście trafił na mało czepialskiego egzaminatora, bo ostatnio jeden czepiał się o byle drobiazg. I udało się! Kamień z serca. Dzięki temu widmo konieczności zapłacenia kilku tysięcy kary (tak, w coś takiego między innymi wpakował się mądry Franek) troszkę blednie i jeśli się wyrobi ze wszystkim do połowy lutego, to będzie dobrze i nie dość, że płacić nie będzie musiał, to jeszcze dostanie pracę… To wszystko byłoby niemożliwe, gdyby nie zdał tego egzaminu dzisiaj. Nie zdążyłam dzisiaj za wiele u Was skomentować, ale od dziewiątej zajęta byłam trzymaniem kciuków, więc same rozumiecie :))
Oczywiście to jeszcze nie koniec i jeszcze kilka egzaminów przed nim, więc na pewno od razu z górki nie będzie. Zapowiada się kilka wcale nie takich łatwych testów i nie wiem, czy tak od razu sobie z nimi Franek poradzi. Ale zawsze to krok naprzód….
A druga sprawa – wczoraj postawiłam kropkę na koniec ostatniego zdania mojej pracy magisterskiej. Napisałam!! Oczywiście to jeszcze nie koniec – mam jeszcze do poprawki jeden rozdział i pewnie jak promotor odda mi te już poprawione to i tam jeszcze coś do poprawki się znajdzie, ale to już pikuś w porównaniu z kombinowaniem nad treścią pracy. Wyrobiłam się przed świętami. Hurra!
Jest jeszcze wcześnie, więc nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale nie będę miała przeciwko, jeśli dobra passa utrzyma się do wieczora a potem nawet przeniesie się na kolejne dni…