*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 13 października 2009

Z Margolkowej szuflady II

poniedziałek 3 listopada 1997
Nie do wiary! Podobam się Marcinowi. Tzn, nie powiedział tego wprost, ale Kasia pytała się go czy jeszcze mu się podobam. On powiedział „może”. Kaśka: „Może, czy na pewno?” Marcin: „Może na pewno” Super!

wtorek 4 listopada 1997
Mi się trochę wydawało, że może dalej mu się podobam, bo na przerwach gapi się na mnie tak, jak kiedyś. Aha, on powiedział coś o Hipce. Powiedział „ale ja jeszcze z Hipką nie skończyłem…” A po chwili: „tak ją wykorzystam, że popamięta!” Hurra! Jak Kaśka mi to mówiła, to myślałam, że wszystko skończone, a po chwili się ucieszyłam

niedziela 4 stycznia 1998
Nie chcę iść jutro do szkoły, ale nie mogę się doczekać aż wreszcie zobaczę Marcina. To jedyna dobra strona końca świąt!

poniedziałek 5 stycznia 1998
Widziałam go, ale strasznie się wstydziłam na niego popatrzeć, naprawdę nie wiem dlaczego. Uhh.

niedziela 25 stycznia 1998
Właśnie napisałam do Marcina list… czuję, że zrobię z siebie idiotkę, ale co będzie, to będzie. Jak on przyjmie ten liścik?! Naprawdę trochę się boję. Trochę to chyba za mało powiedziane! Żeby się udało!

poniedziałek 26 stycznia 1998
Jestem durna, durna, durna!
PÓŹNIEJ:
Przyszedł z Gosią do mnie i gadałam z nim, a właściwie tylko poprosiłam go, żeby narysował mi rysunek na plastykę (bo on ładnie rysuje) a potem zapytałam czy mu się podobam, a on powiedział: Nooooo

środa 28 stycznia 1998
Przed chwilą był tu Marcin! Tzn przyszedł, żeby się zapytać jakimi kredkami ma mi namalować rysunek. Odpowiedziałam mu. I dopiero teraz przypomniałam sobie, że to ma być farbami. Jestem zdenerwowana, naprawdę! Cała się trzęsę. Super. On był u mnie!

Tak więc jak widzicie, to jednak nie był koniec. Następnym razem napiszę kim właściwie był ten Marcin i co się dalej wydarzyło :) Wspomnienia wróciły. Ale to są miłe wspomnienia, choć wbrew temu co pisałam w sierpniu 1997 roku, to nie była moja pierwsza miłość…