*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 26 maja 2009

Pokrzyżowane plany

No gupi Franek pokrzyżował mi plany. Od rana plan miałam taki, żeby się na niego obrazić. Oj naładowana byłam dzisiaj energią bardzo niepozytywną. Wczoraj co prawda przymilał się do mnie, ale wkurzył mnie wieczorem. Strsznie się nagle zaczął spieszyć. Miał posiedzieć u mnie, ale nagle jakby na mrowisku usiadł. Nie mogłam go zatrzymać. Pytałam o co chodzi, a bo zmęczony, a bo coś tam zostawił u siebie, a bo to, a bo tamto. I w ogóle nic mu się nie chce. Wstał i poszedł. Zawsze odprowadzam go do drzwi, buzi buzi na pożegnanie i takie tam. A wczoraj nawet się nie odwróciłam: „chodź na chwilę” „Nie chce mi się” – taka byłam. 
No ale po jakimś czasie sobie myślę, że nie będę taka, nie będę się obrażać o pierdoły. Dzwonię. I co słyszę? Że w domu to on bynajmniej nie jest! Taki zmęczony był no! „Później ci wytłumaczę…” Ha niedoczekanie Twoje… Nic nie dam tłumaczyć. Poszłam spać. Rano się obudziłam z taką wścieklizną w żyłach, że mało chałupy nie rozniosłam. A i tak się starałam kontrolować, bo dziewczyny spały. Cały ranek prowadziłam w głowie zacięty dialog z Frankiem. Uhhh, jaka ja byłam wściekła! Dlaczego on mi nigdy nie może po prostu powiedzieć, że się umówił z kumplem??? Najchętniej to bym do niego zadzwoniła i mu wszystko wygarnęła, ale wiedziałam, że o tej porze i tak nic do niego nie dotrze. No i siedziałam w robocie taka naładowana a tu nagle bladym świtem (dla niego, bo dla mnie to już prawie południe ;) dostaję smsa: „A ja Ci powiem, że Cię kocham, bo Ty jesteś moją śliczną Margolką z mojego świata kredek. Buziaki idę dalej spać. Ale i tak Cie kocham i lubię i całuje” Chyba przez sen to pisał, ale cóż… Nie mogłam się oprzeć. Że tak to określę, stopił serca mego lód. A w planie miałam obrazić się na amen! I jeszcze miała być notka o Batmanie. A tak musicie poczekać ;)

Aktualizacja:
Franek mnie nie okłamał. Nie dałam mu wytłumaczyć wieczorem jak to było. A było tak, że on rzeczywiście poszedł do domu. Po czym zadzwonił do niego kolega, z którym swata swoją koleżankę z pracy. Poprosił o radę, Franek doradził (dobrze zresztą, bo zdaje się, że romans kwitnie;) a pech chciał, że akurat wtedy zadzwoniłam… Nie był umówiony. Mogę się czepić o to, że wyszedł z domu i mi o tym nie napisał, ale to tępi we mnie Dorota i mi powtarza, że jakby od niej facet wymagał, żeby go informowała o każdym kroku, to by zwariowała.