*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 29 stycznia 2009

Przegrzany manekin :P

Mój wcześniejszy post powstał w akcie desperacji :) Naprawdę wariowałam już. Męczyłam się nad tym esejem od zeszłego tygodnia! Codziennie pisałam po trochę. Bo to nie taki zwykły esej na jakiś konkretny temat. To ma być praca badawcza. Idiotyczna praca badawcza. Facet kazał nam łazić ostatnio po klasie i zadawać innym pytania typu „kiedy byłeś najszczęśliwszy?, co cię dołuje?”. Ludzie gadali głupoty – „kiedy Lech wygrał z Austrią”, „głupi ludzie”… A potem się okazało, że na podstawie tych odpowiedzi mamy napisać pracę badawczą. Wymyślić temat, tezę i jej obronić. No szlag by to… Ciężko było coś sensownego wyciągnąć. Ostatecznie napisałam pracę na prawie 1000 słów na temat: „Wspomnienia z dzieciństwa, relacje z innymi ludźmi i poczucie kontroli nad własnym życiem jako wartości, które mają największy wpływ na emocje i sposób postrzegania świata przez młodzież” No genialne… elokwentne… wprost wspięłam się na wyżyny intelektualne. No do jasnej anielki, nie studiuję ani socjologii, ani psychologii ani nic z tych rzeczy, które ten temat mógłby zasugerować, tylko anglistykę! No dobra, grunt, że napisałam. Nie do końca wyrobiłam się na 18:30, bo musiałam iść na hiszpański, ale po powrocie się zawzięłam i naniosłam ostateczne poprawki. Najgorsze, że i tak mam wrażenie, że to jest kiepskie :( Ale są też pozytywy – nie muszę o tym myśleć ani jutro ani pojutrze, podczas gdy połowa mojej grupy pewnie dopiero jutro się zabierze za pisanie…
W nagrodę siedzę teraz i oglądam „Gotowe na wszystko” oddając do dyspozycji Doroty moje nogi :) Ma jakiś egzamin z medycyny sportu i ćwiczy bandażowanie a ja służę jej za manekina. Lewą kostkę mam już unieruchomioną, natomiast prawa czeka aż Dorota „odwróci mechanizm urazu” :P
Padło mi na mózg przez ten esej. Doprawdy.

Ps. Dziękuję Wam kochane… Te pozytywne impulsy na pewno pomogły :)

Pomocy!!!

Jeśli w przeciągu najbliższych dwóch godzin ktoś odwiedzi mojego bloga BŁAGAM o wsparcie. Bo już szlag mnie trafia Od tygodnia się męczę nad esejem na pieprzoną niedzielę i dzisiaj qwa MUSZĘ go skończyć. Bo już nie chcę o nim myśleć jutro! Ani pojutrze! Grrrrrrrr. Proszę o pozytywne fluidy może mnie olśni bo plan jest taki, że do 18:30 esej będzie napisany!